Stworzenie postaci wraz z wyjaśnieniem zasad zajęło nam jakieś pół godziny. W drużynie znaleźli się: stróż prawa z miasta oraz rodzeństwo orków, które chciało się pozabijać.
Zaczęliśmy od bójki na placu miejskim, a potem było tylko coraz śmieszniej.
Do czasu. Bo czymże byłby jednostrzał bez demonicznej książki i bibliotekarza?
Co śmieszne, o ile zazwyczaj mam nawet szczęście w kościach, tu chyba postanowiły się zemścić za długie stanie na półce, bo miałam dokładnie jeden sukces przez całą rozgrywkę.
Co mi się spodobało? Niski próg wejścia, łatwa mechanika, generyczny system z kilkoma smaczkami (fey i automatony ).
Co mniej? Duża lisowość. Losowość. Lisowość byłaby fajna.
Czy zagrałabym znowu? Totalnie tak! Cień Władcy Demonów wydaje się idealnym materiałem pod szybkie jednostrzały i krótkie kampanie.
Co, jeśli wzięłabym demonicznego sprzedawcę bułeczek?...
Grafika z oficjalnych materiałów wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz